Miami, dom Pablo Escobara. Dziewczyna o imieniu Cari Mora jest jego opiekunką. Według niektórych w domu tym zakopana jest część majątku don Pablo a Schneider ma na nie ogromną ochotę i zrobi wszystko aby je odkopać i zabrać z tego miejsca. Ale Schneider nie jest jedyną osobą, która szuka tego zaginionego skarbu.
Cari jako dziecko została wciągnięta do kolumbijskiej partyzantki, tam uczyła się walczyć, gotować, opatrywać rany. Jej największym szczęściem było to, że nie dała się „urobić”, była od tego mądrzejsza i dzięki tej mądrości przetrwała i udało jej się uciec do Ameryki. Jednak umiejętności, które zdobyła w partyzantce, przydadzą jej się w walce ze Schneiderem.
Naprawdę nie wiem dlaczego autor popełnił tę książkę. Może zbyt mocno przygrzało mu słońce w Miami, a może zachłysnął się sukcesem serialu „Narcos” i chciał napisać coś w tej tematyce. Cokolwiek świtało mu w głowie to nie osiągnął raczej zamierzonego efektu. Obiektywnie sam pomysł jest niezły, ale wykonanie nie przystoi twórcy Hannibala Lectera. Kilka wątków urywa się bez wyjaśnienia, postaci jest wiele ale jakoś mało rozbudowanych i charakternych. Wątpię że ktoś wydałby tę powieść, gdyby nie renoma autora. A szkoda, bo poprzednie jego książki były naprawdę dobre, wprowadzały coś nowego, motyw człowieka-potwora, jakiego wcześniej nie było w literaturze. Po 13 latach Harrisowi brakuje tego czegoś, co było wcześniej. Nie ma napięcia, dreszczyki emocji, nawet zakończenie jakoś nie zaskakuje, wręcz nie wzbudza żadnych emocji. Wymęczyła tę książkę i mam nadzieję szybko zapomnieć o tej porażce literackiej.