Casandra

"Casandra" to drugi thriller spod ręki Malwiny Chojnackiej. Ten tom nawiązuje do poprzednika postaciami Olgi Bernard, jej siostry Igi i An­drzeja Bielendy, ale można czytać bez znajomości "Demeter".
Obie książki autorka napisała zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Pierwszą wzorowała na aferze wokół klubu Zatoka S., a drugą na doniesieniach o zgromadzeniu "zakonnika" skazanego w zeszłym roku.
To nie koniec podobieństw między tymi dwoma thrillerami. Ten tytuł też uważam za powieść wielogatunkową. Na dreszczowca nałożony został wątek kryminalny, obyczajowy i trochę romansu. Tym razem sceny seksu były krótsze i występowały z mniejszą częstotliwością.
Podobnie jak przy poprzedniczce, ta powieść opowiadana była z perspektywy trzech postaci: Maxa, Igi i Kseni, ale w różnych przestrzeniach czasowych. Wydarzenia dotyczące wszystkich postaci przeplatały się, a w finale zbiegły.

Jest jeszcze jedno podobieństwo - obie przypadły mi do gustu. "Demeter" nieznacznie bardziej.

Najnowsza książka autorki.

Początek nieco chaotyczny, bo szybko pojawia się kilku bohaterów, różne daty i miejsca.
Maks (Bielany, Białołęka, maj) stracił ojca, gdy przebywał na urlopie z rodziną. Mężczyzna ma wyrzuty sumienia i chce dowiedzieć się co się wydarzyło, bo opiekunka starszego pana nie odbiera telefonu. W jej mieszkaniu znajduje dziewczynę...ratuje jej życie.

Iga - poetka (Żoliborz, styczeń) jest w związku z Andrzejem. Oboje są osobami z trudnym dzieciństwem, po przejściach, przez które nie nie jest im łatwo. Starają się jednak.

Ksenia (Bielany, styczeń), nauczycielka angielskiego, wynajmuje pokoik u starszej pani. W szkole, gdzie pracuje pojawia się problem z najlepszą uczennicą.

Powoli zaczynają się wyłaniać powiązania między nimi, często niebezpośrednie.
Są także pewni ludzie, tajemniczy, w czarnych ubraniach. Pojawia się nazwa nadmorskiej miejscowości, Janiszewo oraz fundacji religijno- historycznej Zbór Świętego Marcina.

Co działo się nad morzem trzydzieści lat wcześniej?
Jakie tajemnice na zawsze miały zostać nieujawnione?

Przeskoki czasowe w akcji to konieczność skupienia podczas czytania. Bo raz jest czas teraźniejszy a za chwilkę przeszły. Wszystko to jest potrzebne, by poszczególne elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce. By wszystkie zagadki się rozwiązały.

Sieć pajęcza... Manipulacje. Pranie mózgu. Stosowanie psychotechnik. Uzależnienie. Pozorna sympatia i empatia. Ods...

"Casandra" Malwiny Chojnackiej to kolejne moje spotkanie z twórczością autorki. Po świetnej "Demeter" byłam ogromnie ciekawa, co tym razem zaserwowała nam pani Malwina.

A trzeba przyznać, iż zaserwowała nam niemałą porcję wrażeń.

Grzechy przeszłości, wijące się wokół ludzi niczym wąż dusiciel, zaciskając się na ich życiu i doprowadzając do kolejnych dramatów. To, co wydarzyło się kiedyś, ma wpływ na kolejne pokolenia. Spirala zdarzeń, napędzana strachem.

Niektórzy uciekają w alkohol, inni w samotność, ale przed nimi nie ma ucieczki. Oni i tak ich dopadną i będą chcieli oczyścić ich z grzechów. Tylko, czy zasłużyli na odkupienie?

Trzy historie, które z początku niewiele łączy, a czytelnik może czuć się zagubiony wśród ram czasowych i wydarzeń, ale im bardziej zagłębiamy się w lekturę, tym bardziej wszystko staje się klarowne i spójne.

Fabuła jest naprawdę mocna, prawie na każdym kroku spotykamy się z jakąś patologią. Morderstwa, przemoc fizyczna i psychiczna, seks, władza i pieniądze — a wszystko to połączone z motywem religijnym. Smaczku dodaje też fakt, iż książka inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami.

Muszę przyznać, że żyłam tą historią, miałam gęsią skórkę przy przewracaniu kolejnej strony niepewna losów bohaterów.

Zarówno przy tej, jak i przy poprzedniej książce autorki pomyślałam, że świetny byłby serial, bądź film na jej podst...