Te wszystkie kartki osobiste i inne ozdobniki, wiersze i wklejone zdjęcia - jako nastolatka je uwielbiałam. Teraz już trochę mniej to cieszy, lata dają o sobie znać to i człowiek nie potrafi docenić takich najprostszych przyjemności. Bardziej zaczęłam zazdrościć autorce możliwości spędzenia czasu w górach, nawet jeżeli miałaby to być praca nad książką. Może powinnam rzucić wszystko i wynająć gabinet z widokiem na Bieszczady?
Książka odbiega od poprzedniczek, ale dla mnie ta jej oryginalność nie stanowi szczególnej zalety. Tęsknię za dekoracjami na rocznicę Rewolucji Październikowej.