Ta opowieść jest koszmarnie smutna , to była pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy po zakończeniu czytania . Cenię twórczość pani Chutnik i to nie od dziś . Bardzo lubię jej sposób '' patrzenia '' na rzeczywistość , a jeszcze bardziej lubię to , w jaki sposób tę rzeczywistość '' ubiera '' w słowa . Słowa w tej książce padają mocne , tak mocne jak ciosy zadawane wszystkim , co panie mają do dyspozycji . A oto i cała wyliczanka za książką . Noże , kastety , siekiery i kije , paralizatory , proce , rurki i scyzoryki , pięści , podkute buty , twarde czoło . Nie żebym pochwalała przemoc , czy rozbój , ale nie zdziwiłoby mnie gdyby takie grupy naprawiaczy/czek świata rzeczywiście się potworzyły . W kraju , gdzie przechodzień boi się pomóc kopanemu człowiekowi , bo sam może oberwać , może to nie byłoby takie złe ? Bo przecież nawet jak nie oberwie , to może zostać pociągnięty do odpowiedzialności , za ''uszkodzenie ciała napastnika '' , za '' przekroczenie (według sądu) granic obrony koniecznej '' itd . Sumując książka bardzo mi się podobała jest , mocna i bolesna , ale i rzeczywistość nie zawsze jest inna czy lepsza . A cztery kobiety , bohaterki tej książki , wcale nie dają się zakwalifikować jako '' słaba płeć ''. Polecam , chociaż raczej nie tym co lubują się w historyjkach o Greyu i jego twarzach , harlekinach , lub '' Zmierzchu '' .