Autorka raczy nas swoimi przemyśleniami oraz wątpliwościami we wspomnieniach dotyczących swego stanu błogosławionego. Rzecz dotyka świata literatury, ich kreatorek oraz pasji tworzenia. Samo macierzyństwo jest wplecione pomiędzy szeroko opisane zmagania się ze świadomością zmian, jakie następują nieuchronnie już od pierwszych chwil, kiedy wiemy, że jesteśmy w ciąży. Mowa o wątpliwościach, o społecznych kryteriach i definiowaniu kobiet poprzez pryzmat wydanych na świat dzieci. O szufladkowaniu kobiet na podkategorie, jeśli te nie wychodzą długo za mąż albo nie decydują się na dziecko. Wciąż, w społecznościach na całym świecie, są traktowane co najmniej dwuznacznie.
Z jednej strony treść może wydać się ciekawą, ale z drugiej jest tu zbyt wiele odwołań do samego życia twórczego. Safak (Shafak? - mam problem, bo spotykam się z obydwoma zapisami) pragnęła, jak najlepiej pogodzić w swoim życiu rolę matki i pisarki. Dzieląc się swoim doświadczeniem, stanami emocjonalnymi może stać się bliższa innym kobietom. Jednak najbardziej zrozumiana będzie chyba przez inne twórczo realizujące sie matki, które musiały po porodzie na nowo określić swą istotę, jako odrębny byt.
Na kartach swej książki przywołuje pisarki i poetki, które stając się matkami, dalej z sukcesem mogły tworzyć. Ale również te, które świadomie zrezygnowały z potomności stawiając na pierwszym miejscu swoją indywidualność. Z uwagi na ten kontekst, choć jasno określony, trudno mi się odnaleźć w opisywanej rzeczywistości. Trudno mi również ocenić tę książkę. Z pewnością w moją świadomość nie trafiła, tak jak zakładałam, bo kreowanie świata przedstawionego w powieści jest mi zupełnie obcą czynnością. Ale trzeba przyznać - Safak przyjemnie się czyta i wszystko jest zrozumiałe. Jednocześnie często podczas lektury "Czarnego mleka" miałam odczucie, jakbym stykała się z zagadnieniami omawianymi na zajęciach z teorii literatury.