Opinia na temat książki Czarownik swojego plemienia

@bea-ta @bea-ta · 2019-11-04 21:16:12
Przeczytane przeczytane 2019 Biblioteka domowa dzieła moich ulubinych
Kolejne spotkanie z twórczością Oza, choć tym razem to zbiór kilkunastu esejów powstałych na przestrzeni lat (najstarszy pochodzi z roku 1967, a najświeższy z 2003), dostarczyło mi prawdziwej czytelniczej przyjemności. Jest coś w postrzeganiu i przedstawianiu świata przez Oza, wyrażanemu niezmiennie pięknym i precyzyjnym językiem, co nieodmiennie uwodzi mnie i przenosi w inny wymiar wrażliwości i doznań intelektualno-duchowych. I pobudza do refleksji. Często gorzkich.

„Czarownik swojego plemienia” to zbiór, który ponadto pozwala nam spojrzeć na Izrael i syjonizm z innej perspektywy. Pozwala nam również, co wynika z istoty eseju, lepiej poznać autora. Stefan Bratkowski w posłowiu napisał: „Jak Czytelnicy mogli zauważyć po lekturze tych szkiców, sam Amos Oz to powieść. Powieścią jest i młodsze odeń państwo Izrael. Oz jest powieścią psychologiczną i powieścią psychologiczną jest Izrael.”

Polecam, zwłaszcza tym, których intryguje wielostronne spojrzenie na rzeczywistość.

„Jestem wyczulony na skażenie języka i dobrze wiem, że zafałszowany język jest zwiastunem wszelkiego zła. (…) To nie przypadek, że komunizm i faszyzm mają podobne słownictwo. Nienawidzą kosmopolitów, nie cierpią pasożytów…” (z rozmowy, jaką we wrześniu 1994 roku przeprowadziła z pisarzem Danuta Sękalska, tłumaczka)

„Zawsze i wszędzie tyrania, ucisk, rozkład moralny, prześladowania i masowe mordy zaczynały się od deprawacji języka, który to, co podłe i brutalne, przedstawiał jako czyste i przyzwoite („nowy porządek”, „ostateczne rozwiązanie”, „środki tymczasowe”, „ograniczone restrykcje”) bądź też określał wulgarnymi i bestialskimi słowami to, co powinno być nazywane humanitarnie i delikatnie („pasożyty”, „insekty społeczne”, „rak polityki” etc.)” (Przemówienie, Budapeszt, październik 1985 roku)

„Pisarz powinien rozpoznać, że wszędzie tam, gdzie istotę ludzką nazywa się pasożytem albo zarazkiem, wcześniej czy później pojawią się szwadrony śmierci i nastąpi eksterminacja. Gdziekolwiek na wojnę mówi się pokój, na ucisk i prześladowanie – bezpieczeństwo, a na morderstwo – wyzwolenie, skażenie języka poprzedza i przygotowuje splugawienie życia i godności.” (Przemówienie, Budapeszt, październik 1985 roku)

„To jest państwo Izrael: naprędce sklecony obóz uchodźczy. Świeżo malowane miejsce. Resztki obcych nawyków i obyczajów z obcych stron, z Marakeszu, Warszawy, Bukaresztu i z zapomnianych przez Boga sztetli, wysychających w słońcu, wśród piasku w ogródkach nędznych nowych osiedli mieszkaniowych. (…) Kto w tym (…) kraju mieszka w domu, w którym się urodził? Kto mieszka w domu, w którym urodził się jego dziadek albo babka? Kto odziedziczył dom po dziadku albo prababce? (…) Kto wychowywał się na tych samych kołysankach, które śpiewano jego dziadkom i pradziadkom?” („W jaskrawym świetle”, tekst opublikowany po raz pierwszy w 1972 roku)

„Mógłbym udowodnić na podstawie „próbki statystycznej”, że właściwie wszyscy pisarze, których czytamy z przyjemnością, wychowywali się przy babce. Który z nas ma prawdziwą babcię? (…) prawdziwą babkę snującą wspomnienia, która jest łącznikiem pomiędzy człowiekiem i przeszłością jego rodu.” („W jaskrawym świetle”, tekst opublikowany po raz pierwszy w 1972 roku)

„Tam, gdzie prawo ściera się z prawem, problem można rozstrzygnąć albo siłą, albo osiągając niezadowalający, pozbawiony konsekwencji kompromis, który nie wydaje się sprawiedliwy żadnej ze stron.” („Co to znaczy: kraj ojczysty?” tekst opublikowany po raz pierwszy w 1967 roku)

„W życiu narodów, tak jak w życiu jednostek, istnienie, aczkolwiek skomplikowane i bolesne, czasem może być możliwe tylko dzięki brakowi konsekwencji. Tragiczni bohaterowie, trawieni żądzą sprawiedliwości i czystości, niszczą i unicestwiają się nawzajem, powodowani płomienną konsekwencją.” („Co to znaczy: kraj ojczysty?” tekst opublikowany po raz pierwszy w 1967 roku)

„I te plemienne odczucia (ledwie wyłaniamy się ze stanu plemiennego i nie osiągnęliśmy jeszcze poziomu narodu) są źródłem nieustannej intymności, która czasem jest potrzebna i pokrzepiająca, a czasem nieprzyjemna, irytująca i wstrętna. To uczucie, że „wszyscy zależymy od siebie nawzajem”. Uczucie „rodzinnego wstydu”, który ogarnia tutaj miliony ludzi za każdym razem, kiedy zostaje ujęty jakiś żydowski złodziej czy malwersant. I duma (z domieszką zazdrości), której doświadcza całe plemię czytając, że jakaś krowa albo brydżysta pobili światowe rekordy, „przyczyniając się do podniesienia naszego prestiżu narodowego”, jak ujmie to prezydent państwa w telegramie gratulacyjnym. Każda porażka jest „plamą na honorze rodziny”. Wszelkie osiągnięcia idą na osobiste konto każdego z nas. Tak ścisłą jest ta intymność, której – dlaczego miałbym się wypierać? – nienawidzę i od której zależę. Nie mogę z nią żyć i bez niej też nie potrafię: plemienny tłok, plemienne roztrząsanie sumień, plemienna serdeczność, poczucie schronienia – i woń ciał, i nieświeże oddechy.” („Dyskretny urok syjonizmu”, przeróbka wystąpienia radiowego z 1977 roku)

„Socjalizm izraelski narodził się mniej więcej osiemdziesiąt lat temu jako owoc niełatwego małżeństwa między dwiema różnymi tradycjami – żydowską tradycją sprawiedliwości społecznej i wschodnioeuropejskimi, a zwłaszcza rosyjskimi wizjami społecznymi owego czasu.” („Czy wizje Izraela uległy zmianie?” „New York Times Magazine” 11 lipca 1982)

„W ciągu wieków rozproszonej egzystencji w kilku diasporach społeczności żydowskie rozwinęły wszędzie wysoce zaawansowane, a czasem wielce skomplikowane ochotnicze systemy opieki społecznej, nakierowane nie tylko na zaspokajanie potrzeb materialnych, ale i na organizowanie wspólnotowych działań, by przynosić ulgę w samotności, alienacji i cierpieniach psychicznych. Mimo skrajnej biedy wspólnoty żydowskie w diasporze nie dopuszczały do tego, żeby ktoś umarł z głodu albo nie umiał pisać i czytać; utworzono system dobrowolnego opodatkowania, żeby wspomóc biednych, starych i kalekich. Naukę ze względów religijnych uważano za podstawowe prawo człowieka i pierwszy obowiązek społeczny. Nie przychodzi mi na myśl żadne państwo narodowe, z wyjątkiem bardzo nielicznych w dwudziestym wieku, którego prawa osiągnęłyby taki stopień społecznego postępu.” („Czy wizje Izraela uległy zmianie?” „New York Times Magazine” 11 lipca 1982)

„… społeczeństwo może być twórcze, pomysłowe i dynamiczne tylko wtedy, kiedy jednostki nie czują się anonimowe.” („Czy wizje Izraela uległy zmianie?” „New York Times Magazine” 11 lipca 1982)

„ (…) Niektórzy przynieśli z sobą, przejęte wprost z polskiej tradycji, militarystyczne, nacjonalistyczne nastroje, romantyzm osnuty na szarżach kawalerii, wojskowych tęsknotach, wizjach krwi i ognia oraz wzniosłych porywach męstwa.” („Czy wizje Izraela uległy zmianie?” „New York Times Magazine” 11 lipca 1982)
Ocena:
Data przeczytania: 2019-10-03
× 2 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Czarownik swojego plemienia
2 wydania
Czarownik swojego plemienia
Amos Oz
8/10

Ważkim nurtem pisarstwa Amosa Oza są eseje, w których zawarł on swoje szczególne doświadczenie: wielokulturowe dziedzictwo, młodość wpisaną w pionierską budowę państwa Izrael, czas wojny i czas dramat...

Komentarze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl