Strasznie się bałam o Sayu - jedyną ciekawą postać kobiecą w tej mandze. Na szczęście jakoś wybrnęła z opresji.
Śmierć L'a, choć spodziewana, sprawiła, że dalej czytało mi się niechętnie - opowieść zdawała się być pisana już na siłę, żeby fani nie ubolewali nad koniec DN. Jednak cieszę się, że coś jednak dalej ...