Fragment: Przed dwoma laty odwiedziłem drogie mi strony, od których tylekroć próbowałem oderwać się sercem - i nie mogłem. Próbowałem, gdyż ku temu skłaniało życie. A nie mogłem... pewnie dlatego, że wszystko tam stało się cząstką mnie samego. Na krótko przedtem zrozumiałem, że główna wada wielu książek podróżniczych (również moich) polega na tym, iż nie wiadomo, do kogo są adresowane. Adresowane są do wszystkich, a więc do nikogo. Autor wyobraża sobie czytelnika na kształt mglistej plamy. I zwraca się do tej plamy. Ton jego staje się nieokreślony, nie wiadomo bowiem, jak rozmawiać z mglistą plamą, w jakim momencie uśmiecha się ona i czy w ogóle potrafi się uśmiechać.