Anna Czarnecka jest kobietą po czterdziestce. Ucieka w pracę, aby nie skupiać się na swojej samotności, choć w głębi serca czuje, że jej zegar biologiczny tyka, a czas ucieka.
Dotąd nie mogła pochwalić się wielkim zainteresowaniem wśród mężczyzn, nagle poznaje trzech w krótkim czasie. Niespodzianka od losu: każdy poznany w zupełnie innych okolicznościach, a nawet kraju, za to złączeni wspólną historią.
•••
„Dopóki będziemy kochać” to powieść, w której wszystko toczy się dosyć wolno, choć nie można powiedzieć, że brakowało tutaj zwrotów akcji. Były i to całkiem spore. Nie podobało mi się natomiast to, że problemy były dość szybko zbywane.
Wydarzyła się tragedia, ok, zdarza się, żyjemy dalej. Kobieta zostaje wykorzystana i porzucona, no trudno, skupmy się na pracy.
W moim odczuciu opisane emocje nie pokrywały się za bardzo z tymi, które faktycznie pojawiłyby się w danej sytuacji. Chwilami miałam wrażenie, że ja bardziej przeżywam troski bohaterów niż oni sami. Przeszkadzało mi to.
Niemniej jednak czytało się przyjemnie. Na zakończenie na szczęście pojawiło się tych emocji więcej.
Tak sobie myślę, że jest to lektura dla wszystkich, którzy czują presję otoczenia, że już czas na założenie rodziny. Bohaterka powieści poznała miłość swojego życia po 40stce. Autorka pokazuje, że warto czekać, cierpliwość popłaca i wszystko jest dobre, z czym my sami czujemy się dobrze.