Ta pozycja wciągnęła mnie od pierwszych stron. Po opisie na stronie wydawnictwa czułam, że będzie to dobra pozycja i na całe szczęście nie zawiodłam się.
"Dreamland" to przede wszystkim rewelacyjna opowieść o handlu heroiną oraz o tym, jak od przepisywania lekarstw na ból dochodzi do mocnego uzależnienia od twardych narkotyków, a niejednokrotnie do całkowitego zrujnowania sobie życia oraz do śmierci.
W wielu momentach jest po opowieść szokująca i z niedowierzaniem śledzi się historię, która miała miejsce nie tak dawno - bo na przełomie XX/XXI wieku - a swoje żniwo zbiera do dzisiaj.
W posłowiu autor pisze: "Książka tylko w jednej swojej warstwie dotyczy narkotyków. Kiedy zbierałem do niej materiały, przyszło mi do głowy, że pisanie o heroinie - czy ogólnie o opiatach - to tak naprawdę pisanie o Ameryce. To, gdzie znajdujemy się jako kraj, ma wiele wspólnego z naturą narkotyków zawierających w sobie molekułę morfiny."
I rzeczywiście - na stronach tej książki bardzo wyraźnie czuć amerykańskie społeczeństwo ze wszystkimi jego wadami. Jest to naprawdę niesamowite doświadczenie czytelnicze.
Co więcej - autor w dużej mierze skupia się na tym, skąd do Stanów przywędrowała heroina - czyli na niewielkiej mieścinie w Meksyku. Ta pozycja to drugie Narcos, tylko niejednokrotnie dużo bardziej przerażające i niepokojące.
Z walorów czysto technicznych, pozycja napisana jest bardzo dobrze i czyta się ją niezwykle szybko. W pewnym momencie miałam jednak wrażenie, że autor pisze o tym samym, ubierając to tylko w inne słowa - nie było tego na szczęście na tyle dużo, żeby mocno się zniechęcić.