Gdy Haddon pisze o kobietach, mamy wrażenie, że sam jest kobietą. Gdy o mężczyznach – jest pewne, że zna ich z autopsji. Lekko i w jasnej tonacji potrafi pisać o sprawach najpoważniejszych, a w jednym zdaniu umie zawrzeć prawdę, na jaką inni potrzebują całych stron. Pewnego dnia George, świeżo upieczony emeryt, odkrywa znamię na skórze i nikt go nie przekona, że to nie jest rak. Odkrywa też, że jego żona ma romans, córka chce poślubić nieodpowiedniego mężczyznę, a syn jest gejem... George popada w głęboki kryzys nerwowy, co nieoczekiwanie pozwala mu nabrać dystansu do wszystkich problemów, a nawet je zrozumieć! Brawurowa opowieść o ludziach, którzy oddalili się od siebie tak bardzo, że mogą się już tylko zbliżyć.