Tę opinię dedykuję pamięci mojego pierwszego psa, Pixela, który pokazał mi, jaką radością jest dzielić dom z psem, razem poznawać świat, niby ten sam, ale z innej perspektywy, chłonąć pory roku i odsuwać na bok ludzkie problemy, bo tyle fajnych rzeczy jest do zrobienia.
„Drugi koniec smyczy” to książka polecona mi na zajęciach psiego przedszkola, na które chodziłam z Pixelem. Mniej więcej wiedziałam, jakich treści się spodziewać. Przede wszystkim mowa jest o tym, że więź między człowiekiem a psem jest dwukierunkowa i trzeba w niej nieustannie brać poprawkę na to, jak bardzo różnymi gatunkami jesteśmy i odmienne są zachowania dla nas naturalne a niezrozumiałe lub nie do przyjęcia dla drugiej. Wynika z tych różnic wiele problemów wychowawczych i frustracji. Pokazanie ich i metod unikania wynikających z nich nieporozumień jest esencją tej pozycji. Autorka łączy swoje doświadczenie z wynikami wieloletnich badań naukowych nad zwierzętami – psami, wilkami, lisami, końmi oraz małpami naczelnymi.
Bardzo ciekawe były dla mnie rozdziały o ludzkiej tendencji do gadatliwości, powtarzania komunikatów coraz wyższym tonem i coraz szybciej, co skutkuje mniejszym posłuszeństwem i ekscytacją zamiast zamierzonego wyciszenia i uspokojenia psa. Powtarzane szybko komendy nakręcają psa (w identyczny sposób dżokeje pobudzają konie do galopu), są więc sytuacje, w których należy się ich wystrzegać. Również naturalne dla ludzi szukanie fizycznego kontaktu w trudnych chwilach jest czymś zupełnie dziwnym dla psa, stąd kiedy jest chory, nie wskakuje na kolana, a zaszywa się w odosobnionym miejscu.
Dużo uwagi poświęca autorka tzw. teorii dominacji, nie dyskredytuje jej w całości, ale poddaje krytycznej ocenie. To ważne, bo niektóre jej elementy silnie się zakorzeniły i zdarzają się właściciele psów, którzy jak niepodległości bronią kolejności wchodzenia do domu czy jedzenia (jakby jedli to samo z jednej miski).
Polecam serdecznie ludziom żyjącym z psami, a sama zabieram się za budowanie dobrej więzi z moją nową psią towarzyszką.