„Drzewo do samego nieba” opowiada o przygodach dwóch braci na miejskim podwórku, którego centrum stanowi ogromne drzewo. Z jego gałęzi chłopcy obserwują życie sąsiadów. W kamienicy mieszka m. in. sympatyczna starsza pani, która straciła bliskich; nadopiekuńcza mama, która wszystkiego zabrania swojej córce; ludzie, którzy planują ściąć drzewo, widząc w nim jedynie potencjalne zagrożenie dla dzieci oraz obrońcy, którzy nie wyobrażają sobie, by drzewa zabrakło.
Nie jest to książka pełna niesamowitych przygód. Ot, opowiastka w której można doszukiwać się uniwersalnych wartości (przyjaźni, solidarności międzyludzkiej, znaczeniu natury…). Bohaterowie są przerysowani i mało sympatyczni. A już kierowca, który rzuca „cholerą” w książce dla dzieci to zdecydowana przesada…