Muszę się przyznać, że postu na temat tej książki miało nie być wcale, miałam jedynie w planach wspomnieć o swoich wrażeniach przy okazji opinii na temat "Zabawmy się u Adamsów", bo to przez pojawiające się porównania tych dwóch książek podkusiło mnie, by kupić "Dziewczynę..." i ją przeczytać.
Zdanie w tym temacie zmieniłam po przeczytaniu tego, co o książce napisała
@thebookofchange 👏👌 i muszę, a nawet chcę napisać, że zgadzam się z jej opinią 🙌
Nie należę do fanów tego typu literatury, rzadko sięgam do książek, nie oglądam takich filmów. Przestałam jakieś 20 lat temu. Moje czytanie jest dla relaksu, a tu relaksu nie ma, przynajmniej nie dla mnie.
Oczywiście jestem przerażona i wstrząśnięta, ale uczucia te budzi prawdziwa historia, jaka rozegrała się w Stanie Indiana w 1965 roku, kiedy doszło do śmierci Sylvii Likens w wyniku długotrwałych i brutalnych pobić oraz serii przerażających tortur, jakie zafundowała dziewczynie rodzina Baniszewski.
To był prawdziwy koszmar i to, co stało się tej szesnastolatce zasługuje by ta historia była opowiadana od początku do końca wiernie prawdziwym wydarzeniom, dlatego nie do przyjęcia jest dla mnie fakt tak daleko idących zmian, w tym zmiany roli jednego z oprawców, który w książce pomaga dziewczynie w nieudanej ucieczce, przez co z oprawcy staje się ofiarą.
To, co Autor napisał w komentarzu jest dla mnie żenujące, a strzałem w kolano było umieszczenie tego co napisał o książce Stephen King na jej początku.
Jak tak bardzo chcieli, to mogli zamienić kolejność 😅
Nie będę się dłużej na temat tej książki rozpisywać, każdy, kto czytał wie, jak jest.
Tym, którzy nie czytali powiadam, uwierzcie mi, że o wiele bardziej wstrząsające są informacje, jakie znajdziecie na temat tej zbrodni w Internecie. Polecam podcast KRYMINATORIUM i zapraszam do przeczytania postu u
@thebookofchange jeżeli jeszcze nie mieliście okazji tego zrobić.