Fragment: 2. Gdy panna Sindal zamykała drzwi do kancelarii, pani Hjarmer podniosła się, odetchnęła głęboko, wyciągnęła przed kominek delikatne, kształtne ręce, pierś wyprężyła ku przodowi i przesunęła dłonie od smukłej kibici po długiej łukowatej linji silnych bioder. Panna Sindal postawiła jeden puchar kryształowy na biurko, stojące ukośnie przy ścianie między wielkim oknem na lewo i oszklonym wykuszem, wychodzącym na ogród. „Pan Hjarmer położy się znów dzisiaj późno spać,“ rzekła „a potem jutro będzie miał, jak zwykle, ból głowy." „Tak, tak." Pani Hjarmer pochyliła się w zadumie nad bzami, wdychając pełną piersią ich woń. Panna Sindal zbliżyła się do stołu ...