Fragment: 1. POWRÓT Było to wnet po okresie wiosennego musonu. Toho otrzymał wiadomość, że przybyłem zza Wielkiego Morza. W czternaście dni później, zanim jeszcze pomyślałem o odwiedzeniu go, przyjechał swą kanu z Wattiwau, gdzie osiedlił się w swoim czasie. Dotychczas nie złożyłem wizyty ani królowi, ani Wahui. Serce królewskie niejednokrotnie „kurczyło się“ zapewne z tego powodu, ale cóż mogłem poradzić; musiałem uprzednio osłonić dachem skrzynie z towarami, po czym dopiero mogłem sobie pozwolić na dowolne rozporządzanie czasem. A skrzynie leżały jeszcze w łodzi przewozowej Towarzystwa, przykryte płótnem żaglowem; niektóre z nich, szczególnie wrażliwe na działanie promieni słonecznych, kazałem przenieść na wybrzeże i zbudować nad nimi rodzaj pochyłego daszka. Przy budowie dla mnie domu i magazynu zatrudnionych było sześciu ludzi, musiałem więc mieć ich stale na oku, bo inaczej zaniedbaliby się w robocie. Niestety, minęły już niepowrotne czasy, kiedy to dawny mój gospodarz Tongu opiekował się mną i wyręczał troskliwie we wszystkiem.