Przeczytałam tę książkę z pewnymi nadziejami, że coś sobie zmienię w życiu, na bardziej eko, na prozdrowotnie i tak dalej. Może faktycznie któreś z opisywanych sposobów zastosuję, ale do wielu mam sporo wątpliwości. Autorka bardzo intensywnie używa octu, nawet radzi porozstawiać w domu w miseczkach, bo to da wrażenie "świeżości". Cóż, gdybym porozstawiała w domu ocet, to by mnie z niego szybko wypisano, bo u mnie nikt tego zapachu nie lubi. Autorka twierdzi również, że ocet szybko wietrzeje i nie trzeba się przejmować jego wonią - mam inne doświadczenia, kiedyś w ramach bycia eko kupiłam sobie mydło do mycia włosów. Fakt, działało bardzo dobrze, ale należało do płukania dodawać octu, żeby włosy były błyszczące. Dodawałam jabłkowego, a i tak cały dzień miałam wrażenie, że capię octem. Prześladował mnie ten zapach i nie mogłam się go pozbyć, nie czułam swoich perfum, tylko ten ocet na włosach. Zdecydowanie mnie to zniechęciło do mydła, a teraz budzi sprzeciw wobec używania go do sprzątania.