Logika w "Genie atlantydzkim" zdechła już na pierwszych stronach a dalej jest tylko gorzej i gorzej.Fabuła przypomina serię teledysków.Szybkie scenki,opisy ograniczone do minimum,kiepskie dialogi i żenujące błędy logiczne.
W "Labiryncie kości" Jamesa Rollinsa została poruszona podobna tematyka jak w książce A.G.Riddla.
Wielki Skok,który zwiększył inteligencję naszych przodków,tajemnice z przeszłości,Atlantyda itd
James Rollins zręcznie miesza fakty historyczne,odkrycia naukowe i fikcję literacką.W ten sposób powstaje interesująca opowieść,która zapewnia sporo rozrywki. Niestety ,to co działa u Rollinsa,u autora "Geny atlantydzkiego" jest kiepską podróbą.
Akcja pędzi na łeb na szyję ale całość to kupa bzdur i nędzne efekty specjalne.Przypomina to stare filmy fantastyczne gdzie potwór z plastiku burzył miasto zbudowane z kartonu i kleju. Tak samo żenująco nędzna jest historyjka powołana do życia przez A.D.Riddla.
Aż mi słabo na myśl,że czeka mnie drugi tom.