„Nigdy nie przebywaj w towarzystwie ludzi, u których boku nie chciałbyś umrzeć”.
Arrakis nie jest już tą samą planetą, którą była wcześniej – babranie się w jej ekologii sprawiło, że nie jest już pustynią i brakuje na niej melanżu. Najwyższą władzę sprawuje syn Muad’Diba, Leto II, który został Bogiem Imperatorem Diuny. Jego niezachwiane rządy, wymuszone zagarnięciem przez niego ostatnich zapasów przyprawy, trwają już trzy i pół tysiąca lat. Jak to możliwe? Otóż Leto II nie jest już człowiekiem, przez wniknięcie do jego skóry piaskowych troci, zaczął zmieniać się w czerwia pustyni. Gdy dodamy do tego jego zdolności jasnowidzenia i umysł pełen doświadczeń przodków – człowiek-czerw wydaje się być niepokonany. A jednak nadal spiskowcy próbują się go pozbyć. Czy to jest w ogóle możliwe?
Im głębiej w tę pustynię, tym więcej filozofowania – a mój realistyczny typ osobowości nie znosi takiego blablania. Dylematy władcy, problem z przewidywaniem przyszłości, znaczenie religii dla utrzymywania w ryzach mas ludzkich – jeszcze do zniesienia. Ale jak doszliśmy do rozważań nad fizjologiczno-seksualnymi aspektami przemiany Leto w czerwia – no to mi czułki opadły. Poza tym mam wrażenie, że za każdym razem historia się powtarza – zróbmy jakiś spisek, żeby pozbyć się tego, kto akurat narzuca nam swoje rządy.