CYKL: "KIMBERLY QUINCY" (TOM 4)
Jedno spojrzenie na okładkę i na hasło: "Najnowszy bestseller mistrzyni literackich thrillerów psychologicznych", wystarczyło abym zaczęła się bać. Bynajmniej nie dlatego, że już poczułam ten thriller... Z wiadomych względów takie hasła od dłuższego czasu mrożą mi krew w żyłach...
Tutaj mamy ciekawy temat, więc byłam pewna, że się nie zawiodę. W końcu jest tajemniczy morderca, uprowadza ofiary - zawsze są to dwie dziewczyny z baru, zawsze w upalne lato, dodatkowo pierwsza, która ginie jest "wyznacznikiem" miejsca przebywania następnej ofiary. Intrygująco, ciekawie, tajemniczo...
Zacznę od minusów, a są to:
- autorka rozwlekle opisuje różne możliwości postępowania mordercy. Inaczej ujmując: potrafi na pół strony przedstawić dialog, w którym specjalista/naukowiec tłumaczy policjantom/detektywom/FBI jakie motywy kierują mordercą. Fajnie, że specjaliści tłumaczą "co i jak", co miało na celu wyjaśnić wiele czytelnikowi. Według mnie te dialogi były za długie i nużyły.
- rozwlekłe, niewiele wnoszące opisy. A już treść pewnego odczytu na konferencji, na jakim był doktor Ennunzio wręcz mnie poraziła... Fragment ten nie wniósł niczego do treści, ale za to skutecznie zmęczył...
- podobnie ma się rzecz z dialogami między policjantami. Chyba zacznę mieć na uwadze kryminały/thrillery napisane przez kobietę. Nawet jeśli będą miały tak intrygujący opis jak ten. Bo to już drugi po "Szeptach i kłamstwach...