Gra o szachowy tron

Dariusz Radziejewski
9 /10
Ocena 9 na 10 możliwych
Na podstawie 1 oceny kanapowicza
Gra o szachowy tron
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie
9 /10
Ocena 9 na 10 możliwych
Na podstawie 1 oceny kanapowicza

Opis

„Zawsze mi żal ludzi, którzy nie znają szachów, tak jak mi żal ludzi, którzy nie znają miłości. Szachy, podobnie jak miłość, mają moc uszczęśliwiania człowieka” – powiedział wielki mistrz niemiecki Siegbert Tarrasch. Ta książka powstała z miłości do szachów.
W dwudziestym wieku czas płynął wolniej. Partie szachowe trwały wiele godzin. Jeśli gra się nie skończyła w jednej pięciogodzinnej sesji, partia była odkładana. Gracz zapisywał swój kolejny ruch na blankiecie do zapisu partii, który wkładał do koperty. Arbiter zaklejał kopertę, gracz podpisywał się na skrzydełku. Nazajutrz partia była wznawiana i kontynuowano ją przez następne godziny.
W tamtych czasach nie było komputerów osobistych ani inteligentnych przenośnych telefonów, podłączonych do ogólnoświatowej sieci. Ludzie mieli czas, mieli spokój i polegali na własnym rozumie.
Pozycję z odłożonej partii szachiści analizowali w nocy, czasami aż do rana, przestawiając drewniane figury na szachownicy. Czynili to metodą prób i błędów. Całymi dniami, w ciszy gabinetu, studiowano sztukę szachową z papierowych książek i czasopism. Przygotowując się do rozgrywek, szachiści tworzyli kartoteki partii przeciwników, zapisywali swoje komentarze i analizy w zeszytach i notatnikach. Turnieje i mecze toczyły się tygodniami, a nawet miesiącami. Graczom nie skąpiono dni wolnych, na dogrywki odłożonych partii przeznaczano osobne dni.
Niniejsza opowieść obejmuje okres od początku dwudziestego wieku aż do lat siedemdziesiątych. Rozwija się niespiesznie jak klasyczna partia szachowa. Daje czas do namysłu, pokazuje ciekawe warianty i kombinacje. Omawia daleko przemyślane plany, błyskotliwe koncepcje, pomyłki i przeoczenia. Opisuje wygrane i porażki. Wszystko jest ważne, wszystko jest piękne, wszystko zasługuje na uwagę. Samotne studiowanie szachów w domu i niekończące się analizy z trenerem lub partnerem w klubie. Turnieje, mecze, poszczególne partie, nawet pojedyncze ruchy. Fascynujące są debiuty, końcówki i gra środkowa.
„Gra o szachowy tron” przedstawia szczegółowo historię pojedynków o mistrzostwo świata w szachach od roku 1948 do roku 1972. Ukazane są kulisy batalii o szachowy tron i gra rozmaitych sił. Do wygranej prowadzi wiele posunięć, sporo z nich wykonuje się poza szachownicą. Pokazane są namiętności, sprzeczne interesy, przyjaźń i wrogość, szczęście i tragedia zarówno bezpośrednich uczestników walki o najwyższy tytuł, jak i wielu osób pośrednio w tę walkę zaangażowanych. Tak jak to się dzieje we wszystkich innych dziedzinach życia, na rywalizację o szachową koronę ma wpływ polityka. Tak jak wszędzie i zawsze liczą się pieniądze, prestiż i władza.
Głównymi bohaterami są mistrzowie świata wspomnianego wyżej okresu: Botwinnik, Smysłow, Tal, Petrosjan, Spasski i Fischer. Ważne miejsce w tej opowieści zajmują również wcześniejsi czempioni: Steinitz, Lasker, Capablanca i Alechin.
Oprócz mistrzów świata na kartach tej książki występuje wielu mistrzów i arcymistrzów szachowych oraz rozmaitych postaci w ten czy inny sposób związanych z szachami. Niepoślednią rolę odgrywają także liczne osoby spoza szachowego świata.
Najwięcej miejsca zajmuje dwóch bohaterów: Rosjanin Borys Spasski i Amerykanin Robert Fischer. Opowieść śledzi ich losy od wczesnego dzieciństwa aż do słynnego meczu o mistrzostwo świata, rozegranego w roku 1972 w Reykjaviku, na tle zimnowojennego antagonizmu między Związkiem Sowieckim a Stanami Zjednoczonymi. Książka opowiada nie tylko o ich niezwykłym rozwoju szachowym, którego początkiem była chłopięcia fascynacja szachami i nieprzeciętne zdolności, zaś apogeum zdobycie tytułu najsilniejszych szachistów planety. Książka przybliża psychologiczne sylwetki obu arcymistrzów, zwłaszcza odbiegającą od normy osobowość Fischera.
„Gra o szachowy tron” jest oparta na faktach i zawiera ogromną ilość wiedzy historycznej. Ale nie jest książką historyczną. Jest fabularyzowaną opowieścią o życiu prawdziwych ludzi, o ich umysłach i charakterach, widzianych przez pryzmat piękna i logiki szachów.
„Gra o szachowy tron” jest powieścią i miejscami nie stroni od fikcji. Czytelnik znajdzie w niej intrygi i tajemnice, humor i smutek, sensacje i rewelacje.
A przede wszystkim czas, który minął, lecz wciąż trwa.
Data wydania: 2023-04-06
ISBN: 978-83-8324-955-1, 9788383249551
Wydawnictwo: Ridero
Stron: 654
dodana przez: Darko

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

Czy ja dobrze widzę, że znasz książkę Gra o szachowy tron? Koniecznie daj znać, co o niej myślisz w recenzji!
️ Napisz pierwszą recenzje

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

WI
@wirt
2024-05-09
9 /10

Cytaty z książki

Regina doceniała finansowe wsparcie Paula, ale nie cieszyła się z jego odwiedzin. Dochodziło między nimi do scysji na tle warunków, w jakich wychowywany był Bobby.
– Czemu nie pójdziesz z nim do lekarza? Kaszle i cieknie mu z nosa. Kiedy ostatnio jadł pełnowartościowy domowy obiad? Spójrz na jego obuwie.
– Myślisz, że ja śpię na pieniądzach? Za co mam mu kupić nowe buty? I tak z nich wyrośnie.
– Mogłabyś tutaj posprzątać. To nic nie kosztuje.
Najgorsze było to, że Paul szedł do opieki społecznej, z której usług Regina musiała korzystać, i skarżył na nią. Regina wiedziała, jakie wrażenie na paniach z opieki społecznej robią te jego błyszczące ze wzruszenia oczy. Wychodziła na wyrodną matkę. Tymczasem Regina uważała, że jest bardzo dobrą matką, mimo że nie robiła tego, co inne mamy. Nie celebrowała każdego bąka, kupki i odbicia, każdej niemądrej i niezdarnej rzeczy w wykonaniu dziecka jako jego wspaniałego osiągnięcia. Ona traktowała swoje dzieci poważnie.
Regina tolerowała obecność Paula jedynie ze względu na Bobby’ego i z powodu pieniędzy, które przysyłał.
Neményi miał pięćdziesiąt sześć lat. Zestarzał się i zdziwaczał. Obsesyjnie mył ręce. Nosił mydło w kieszeni. Regina zauważyła, że unika dotykania klamek. Kiedy nie mógł otworzyć drzwi łokciem, łapał klamkę przez rękaw swetra albo przecierał chusteczką nasączoną środkiem dezynfekcyjnym. Podobnie postępował ze słuchawką telefonu.
– Drobnoustroje. Jesteś pielęgniarką, powinnaś wiedzieć, że w tych miejscach jest więcej bakterii niż na desce klozetowej.
Potem nagle wszystko się skończyło. Paul przestał przychodzić. Bobby miał dziewięć lat.
– Dlaczego Paul nas już nie odwiedza? – zapytał.
– Paul nie żyje – odpowiedziała matka. – On był twoim ojcem. Nie wiedziałeś?
To będą zdjęcia, które obiegną łamy gazet całego świata. Wielki mistrz umiera przy szachownicy. Szach mat. Król jest martwy. Zrobił jedno zdjęcie pod tym kątem, potem przesunął się nieco bardziej w prawo, ugiął lekko nogi i zrobił drugie, na którym rozstawione do gry szachy widać jeszcze lepiej, są na pierwszym planie.
– Skończyłeś? – zapytał Antunes.
– Jeszcze nie. Chciałbym przygotować dodatkowe ujęcia.
– Później to zrobisz. Kolacja mi wystygnie.
Fernando Antunes przysunął sobie krzesło i zaczął pałaszować kolację Alechina, od czasu do czasu zerkając na denata, jakby się bał, że ten zaraz się obudzi i palnie go za karę w ucho.
Antunes skończył jeść. Był głodny, a mimo to zostawił kawałek pieczeni wołowej. Napił się kawy. Potem wstał, wziął w rękę ostatni kawałek pieczeni i wepchnął go umarłemu głęboko do gardła.
Kiedy Antunes wyszedł z pokoju, Luis Lupi zrobił jeszcze parę zdjęć.
– Arthur, jak skończycie, wpadnij do mnie. Popatrzymy na moją pozycję – powiedział.
– W żadnym wypadku! – krzyknął Fischer. – Art jest moim sekundantem. Wynoś się stąd.
– Ty samolubna świnio! – zdenerwował się Benko. – Twoja pozycja jest remisowa, a ja mam szansę wygrać z Petrosjanem. Arthur powinien pomagać obu graczom amerykańskim.
– Amerykańskim? Ty węgierski Żydzie!
– Powtórz to jeszcze raz, Bobby, a dam ci w mordę – powiedział Benko spokojnie, ale już się w nim gotowało.
– Gówno jesteś, nie Amerykanin! Plugawy węgierski Żyd! – Fischer wył ze złości.
Benko doskoczył do niego i uderzył go w twarz. Otwartą dłonią, ale mocno. Bisguier był tak zaskoczony tym, co się stało, że zmartwiał.
Fischer był przerażony. Benko czekał. Czy Bobby wstanie i mu odda? Czy będzie walczyć? Bobby siedział i patrzył. Niemo skomlał i błagał o litość oczami. Benko odwrócił się i wyszedł. Pieprzony tchórz. Widział już takich, co przywykli do bezkarnego obrażania ludzi. Kiedy w końcu ktoś im się ostro przeciwstawi, to tchórzą, zamieniają się w małe, przestraszone, skrzywdzone dzieci.
Później, kiedy ochłonął, zrozumiał, że zrobił źle. Fischer był chory. Benko żałował, że go uderzył.
– Załóżmy, że mecz się nie odbędzie. Fischera zdyskwalifikują. Kto będzie pretendentem zamiast niego?
Krogius zrozumiał.
– Petrosjan. Drugi finalista meczów pretendentów.
– Myślisz, że mam ochotę grać z Petrosjanem trzeci raz, w Moskwie, za parę tysięcy rubli? Nie mówię tylko o nagrodach. Kogo ten mecz będzie obchodzić?
Spasskiemu szło nie tylko o pieniądze. On chciał przejść do historii. Krogius uważał, że to ryzykowna gra.
– Fischer się domyśli, jak bardzo chcesz tego meczu. Euwe też nie jest głupi. Pomyślą, że mogą sobie na dużo z tobą pozwolić.
– A Fischer nie chce tych pieniędzy? Nie mówiąc o tytule mistrza świata. A Edmondson? Sądzisz, że on nie marzy o tym, żeby Fischer grał i zdobył koronę dla Ameryki? A Maks Euwe? Ten mecz jest dla FIDE i dla niego osobiście żyłą złota. Będą się posuwać daleko, ale nie przekroczą granicy, bo wszyscy na tym stracą.
– Tylko nasze władze byłyby zadowolone, gdyby Fischer nie przystąpił do meczu.
W końcu Krogius pojął, o co toczy się gra.
Dodaj cytat
© 2007 - 2024 nakanapie.pl