Są takie książki, które oprócz tego, że zostały stworzone z myślą o małych czytelnikach, przemówią także do tych dorosłych. I z pewnością większość z Was się ze mną zgodzi, że takie twory są niesamowicie wartościowe.
Gudu i Gwai - niesprecyzowane istoty, tak przerażone konfrontacją ze światem zewnętrznym, że kompletnie się od niego izolują. Święcie przekonane o tym, że wyglądają dziwacznie i odstraszająco, ukrywają się przed oczami innych, a na myśl o odezwaniu się do kogokolwiek robi im się słabo. Mieszkają w jednej muszli, a jeszcze ani razu się na siebie nie natknęły. Co się wydarzy, gdy w końcu na siebie trafią?
Mnóstwo jest osób tak niepewnych siebie, że aż przerażonych kontaktem z innym człowiekiem. W młodym wieku bardzo ważne jest to, żeby rozumieć czyjąś odmienność, akceptować ją i przyjąć bezwarunkowo. Pielęgnować otwartość, serdeczność, życzliwość. Żeby te wszystkie piękne cechy kiełkowały w dalszej życiowej drodze.
Kto w pewnym momencie swojego życia nie potrzebował takiego bezwarunkowego zrozumienia? Kto nie potrzebował najzwyczajniejszego uśmiechu w zamian za krzywe spojrzenia? Kilku miłych słów, wyciągnięcia ręki?
W 𝘎𝘶𝘥𝘶 𝘪 𝘎𝘸𝘢𝘪 bohaterowie może są trochę abstrakcyjni, ale w stu procentach można się z nimi utożsamić. Mają podobne obawy, przemyślenia i uczucia.
Piękne ilustracje komponują niesamowity klimat, nadający tej krótkiej (lecz treściwej!) opowieści poetycki wymiar.
Bardzo się cieszę, że poznałam t...