Filozoficzna książka napisana w 1907 roku, zatem trzeba ją czytać ostrożnie.
Stan wiedzy z zakresów fizjologii i genetyki znacząco poszedł naprzód, zatem niektóre informacje przytaczane tutaj przez Maeterlincka są spostrzeżeniami nieaktualnymi, bądź inaczej interpretowanymi obecnie przez naukowców. Maeterlinck bardzo antropomorfizuje świat roślin, co nie jest, wg mnie-przyszłej biolożki, dobre. Trzeba wziąć poprawkę na to, w jakich czasach żył autor i na jakim poziomie rozwoju była wtedy nauka. Jak wiele dziedzin biologii wtedy "raczkowało" w porównaniu z tym, co wiemy dzisiaj.
Lektura rozdziału o zapachach kwiatów zrodziła w mojej głowie myśl, że Maeterlinck musiał chyba mieć przytępiony węch, skoro tak bardzo nie docenił roli zapachów w życiu organizmów żywych. Możliwe, że wynikało to właśnie z tamtejszego stanu wiedzy nt. roli lotnych przekaźników chemicznych, niemniej jako osobę obdarzoną nadwrażliwym węchem, niezmiernie mnie to zdziwiło.
Polecam jako ciekawostkę. Z przyjemnością można zagłębić się w przemyślenia jednego z Noblistów z przełomu wieków, niemniej trzeba być czujnym, jak napisałam wyżej.