Wydanie tej książki w serii książek SF wydawnictwa Prószyński muszę zaklasyfikować jako oszustwo wydawnicze. Zdaję sobie sprawę, że teksty okładkowe (możecie je również przeczytać powyżej jako opis książki w lubimyczytac) zawierają wyłącznie masy elektryzującego reklamowego szajsu, ale Prószyński w tym przypadku posunął się zdecydowanie za daleko, opisując zawartość okładek jako przygodowe SF wykorzystujące ograny motyw podróży w czasie podczas gdy w środku dostajemy nostalgiczno-psychiatryczną opowieść o trudnym dzieciństwie i chęci naprawy błędów z przeszłości. Cała scenografia SF pełni w tej powieści rolę czysto dekoracyjną i nawet jeśli doszukamy się w niej oryginalnego podejścia do oklepanych schematów podróży w czasie to ten aspekt fabuły autora właściwie w ogóle nie interesuje. Nie byłoby katastrofą gdyby w takiej scenografii SF pojawiało się cokolwiek ciekawego oprócz wspomnieniowych obrazków z dzieciństwa autora/bohatera, spędzanego z przepracowującym się ojcem i niezrównoważoną emocjonalnie matką. Te wspomnienia i rozliczenia z przeszłością wypełniają większość książki, a sama podróż w czasie stanowi tu jedynie środek do nawiązania powtórnego kontaktu z rodziną. Autorowi dzieciństwo najwyraźniej nie udało się zbytnio, a czytelnicy mają po prostu pecha, że wybrał taką formę rozliczania się z własną przeszłością zamiast spędzać czas na kozetce u psychoanalityka. Poza głównym wątkiem wspomnieniowym reszta powieści to bełkot mieszający fizykę kwantową z przestrzenią narracyjną książki, zaludnioną przez nieistniejącego psa oraz oprogramowanie udające przyjaciół i niedoszłą kochankę bohatera. Nie wiem czy te okaleczone postaci mają być dopełnieniem okaleczeń osobowości autora/bohatera, bo generalnie nie podzielam typowo amerykańskiego przekonania, że psychoanaliza swoich przeżyć z dzieciństwa jest jedyną drogą do szczęścia. I przykro mi bardzo, że wspomnienia z dzieciństwa pana Yu wydały mi się niewymownie nudne.
Całość liczy szczęśliwie 265 stron i tylko to podtrzymywało mnie na duchu, gdy rozpaczliwie próbowałem skończyć tę książkę bez kartkowania. Nie całkiem mi się udało. Gdyby ktoś chciał tę książkę to oddam ją za darmo, bo szkoda mi miejsca na półce.