Temat tej książki bardzo mnie zainteresował, do tej pory mało czytałam tego typu książek, książek podejmujących temat adopcji. Jednak po części zawiodłam się, nie na samym temacie ale na tym w jaki sposób autorka przedstawiła nam tą historię. Zresztą mało brakowało a bym tej książki nie doczytała. I tak znów zacznę od minusów. Dialogi w tej książce są straszne, wręcz sztuczne, jak by pisało je małe dziecko. Do tego na samym początku, w kółko czytamy to samo, autorka jedną myśl powtarza na tysiąc sposobów. Zniechęciło mnie to bardzo. To trochę tak, jak by sama nie wiedziała co dalej napisać, albo czym zapełnić treść, żeby było jej więcej. Dopiero gdzieś od połowy akcja zaczyna się rozkręcać (choć dialogi nadal czasami są drętwe) i możemy poczytać na właściwy temat, czyli o walce o dziecko. Trudno mi ocenić tą książkę, bo z jednej strony sam pomysł, sama historia bardzo ciekawa, a z drugiej język jakim jest napisana jest na naprawdę niskim poziomie. I to co najbardziej mi się w tej książce podobało to okładka. Ale nie przekreślałabym tej książki do końca, bo jednak jej przesłanie jest dość ważne, i myślę że pewnym osobom ta książka może pomóc.