Okolice Jakaterynburga, 16 lipca 1918 roku. Leśnym traktem posuwa się w milczeniu tajemniczy kondukt. Zatrzymuje się przy szybie nieczynnej kopalni. W świetle ogniska czarne postacie rozglądają się czujnie dookoła, potem rzucają coś, rąbią toporami. Po jakimś czasie odjeżdżają szybko, w milczeniu. Pozostały wdeptane w ziemię kolczyki i czająca się za każdym drzewem groza.
Była to ostatnia droga cara Mikołaja II i jego rodziny: grób Romanowów i ślady oprawców skrył nocny mrok.