Wspomnienie o dziadku z punktu widzenia dziecka, które go odwiedzało z ojcem na Kazimierzu. Napisane potoczyście, żywo, z dużą umiejętnością obserwacji i namysłem, że każde pokolenie ma swoją prawdę, która opiera się na własnej pamięci. Ciekawe, że zwierzę - tu pies dziadka - zawsze w przedziwny sposób nadaje życie obserwacjom, życiu, także w literaturze. Nawet gdy jego właściciele są skrajnie drętwi, zamurowani i kostyczni.
A jednak "okrąglak" brzmi mi tak jakoś...po warszawsku. Nie licuje z Krakowem. Niepotrzebnie go nowe pokolenia przemianowały. Dla mnie to na zawsze już będzie "rondel".