Proste czytadło na letnie popołudnie, z przewidywalnym zakończeniem. Autorka podejmuje jednak bardzo ważny problem obojętności rodziców wobec dzieci. 10-letnia Charlotta zostaje całkiem sama gdy matka odchodzi z kolejnym kochankiem,człowiek, którego uważała za ojca(w rzeczywistości nie była jego córką o czym on doskonale wiedział) po odejściu żony odmawia dalszych kontaktów z dziewczynką, zaś babcia, która miała się nią zaopiekować nie ma na to czasu zajęta swoimi sprawami. Na szczęście dziewczynka znajduje bratnią duszę w osobie ciotki głównej bohaterki, która zabiera ją do siebie, pojawia się też biologiczny ojciec dziecka. Jak na historię z optymistycznym zakończeniem wszystko dobrze się układa. Jednak należałoby się zastanowić, że w rzeczywistym życiu nie wszystko konczy się happy end'em i ofiarą decyzji dorosłych najczęściej padają ci najsłabsi. A krzywda emocjonalna jest często o wiele boleśniejsza niż ta fizyczna.