Powieść Mirosławy Karety pt. "Kolorowe szkiełka" to bardzo dobry "kawałek" polskiej literatury, o którym szybko się nie zapomina. Nie jest to konwencjonalna, sentymentalna powieść obyczajowa, ale wartościowa książka z konkretnym przesłaniem. Autorka postawiła na bohaterów i wyzwania, jakie stawia przed nimi życie.
Marta - kobieta po trzydziestce, sekretarka w firmie prawniczej, mieszka w niedużym mieszkanku w jednej z kamienic na krakowskim Kazimierzu. Jej związki z mężczyznami dalekie są od ideału, a samotność coraz bardziej bohaterce doskwiera. Pewnego dnia życie stawia na jej drodze małego, sześcioletniego chłopca Adriana, który pozostawiony bez opieki w zimny listopadowy wieczór bawi się na podwórzu przed domem. Początkowo nieufny i wycofany malec zaskarbia sobie miłość i znajduje szczególne miejsce w sercu Marty. Odtąd jej życie ulega diametralnej zmianie i kobieta musi sprostać wielu trudnym wyzwaniom.
Autorka poruszyła w swojej powieści niezwykle ważne problemy i uczyniła to w bardzo umiejętny sposób. Aż trudno uwierzyć, że w jednej książce można zawrzeć tyle istotnych tematów jak: patologia, narkomania, alkoholizm, porzucenie dziecka, adopcja i rodzina zastępcza, zdrada, ale także przyjaźń, ciepło, przywiązanie i bezwarunkowa miłość dziecka do matki. Wszystkie te wątki przepełnione są ogromnymi emocjami, którym trudno sprostać. Ale nie brak tu również elementów humorystycznych, które rozjaśniają ciemną stronę życia. Walka o szczęście małego Adriana jest podstawowym aspektem tej powieści i to jej podporządkowani zostali wszyscy bohaterowie.
Jak się zakończy ta batalia? Czy chłopiec odnajdzie szczęście i spokój? Jak to wpłynie na życie Marty?
Po zakończonej lekturze refleksje nasuną się same, a historia Marty i Adriana długo jeszcze zostanie w pamięci. "Kolorowe szkiełka" to naprawdę atrakcyjna powieść nawet dla bardzo wymagających czytelników. Dzięki niej autorka zyska sobie zapewne wielu nowych wielbicieli, do których sama chętnie dołączę. A Wy?.