Niezwykle śmiała lektura. Miałem obawy, że dostanę prostą opowieść o małym królu na królewskim dworze, a tymczasem otrzymałem bolesną, dojrzałą powieść o uniwersalnej boleści, jak trudno jest rządzić narodem, iż nie warto wojować bez przygotowań i zgadzać się na kaprysy obywateli. Podobnie, jak w psychodelicznej wyprawie smoka wawelskiego, aby wyrwać ze szpon nieprzyjaciela Baltazara Gąbki uwięzionego w celi - zyskujemy drugie dno polityczne. Fantastyczny portret, jak działa siatka ministrów - od rolnictwa, po interesy zagraniczne. Jak król zmaga się z pilną nauką, żeby nie przeoczyć sygnałów ostrzegawczych, że jego pomysły są, co prawda szlachetne, lecz zbyt pospieszne i niegotowe do wprowadzenia w rzeczywistość. Napisane świetnym piórem, z przygodami, od których trudno się uwolnić, bo Maciuś bierze udział w żołnierskim fartuszku, ląduje na terytorium rzekomo ludożerców, marzy, aby dzieci miały własnych posłów oraz możliwości, na które on nie może sobie pozwolić, bo chce zostać mądrym, uczynnym królem narodów. Zaprzyjaźnia się z czarnymi oraz dostrzega, gdzie popełnił błędy, które stara się naprawić.
Wyjątkowa powieść pod każdym względem. Jestem zszokowany, że kiedyś pisali takie rzeczy dla malutkich. Jest tu dużo, a nawet więcej trafnych spostrzeżeń, jak działają państwa, monarchowie oraz że reformy prowadzą do wielu nieporozumień. Szpiedzy kantują i podburzają nastroje w państwie, inni wykorzystują króla do własnych celów, a fałszywe podpisy prowadzą do niech...