"Kościół kobiet" Zuzanny Radzik przykuł moją uwagę już samym tytułem i już od lat miałam ochotę po niego sięgnąć, jednak zawsze było do przeczytania coś, co bardziej przyciągało moją uwagę. Ostatnio w końcu nadszedł czas, że moje zainteresowanie rozmaitymi wierzeniami, religiami i rolą oraz pozycją kobiet w różnych społecznościach przywiodło mnie do tej książki - tym bardziej, że stała się dla mnie bardziej dostępna ze względu na to, iż mam wykupiony abonament na Legimi.
Okazało się, że "Kościół kobiet" to kolejna ważna dla mnie publikacja, która rozjaśniła mi nieco w głowie na temat podejścia Kościoła Katolickiego do roli kobiet w Kościele w tym kapłaństwa kobiet i ich służby liturgicznej, feminizmu, etyki seksualnej czy antykoncepcji. Autorka podeszła do tematu w rzetelny sposób niejednokrotnie powołując się na kościelne dokumenty (np. listy episkopatu do wiernych czy wszelkie słowa papieża kierowane do wiernych) oraz przytaczając wypowiedzi osób związanych z Kościołem. Niestety ta książka nie napawa optymizmem, bo odniosłam wrażenie, że kobieta w Kościele jest kimś drugorzędnym - mniej ważnym od mężczyzny, który w pełniejszy sposób może uczestniczyć w życiu wspólnoty, jaką jest Kościół. Natomiast przed kobietą stoją właściwie dwie drogi - macierzyństwo lub życie konsekrowane (mam tu na myśli nie tylko zakony, ale również inne formy życia konsekrowanego - są przecież dziewice konsekrowane, oraz wszelakie instytuty). Dodatkowo nad kobietą trzeba czuwać i sprawdzać to czy oby na pewno dostosowuje się do ustalonych zasad. Wszelkie zmiany i innowacyjne podejście do uczestnictwa kobiet w życiu wspólnotowym niestety wywołuje paniczny strach w kościelnych hierarchach, którzy nawet w błahych sprawach dopatrują się zagrożenia.
Mimo to uważam, że Radzik bardzo zachowawczo podeszła do tematu, tak jakby bała się konsekwencji, które mogą ją spotkać, gdyby przypadkiem wypowiedziała się zbyt śmiało (mam tu na myśli ekskomunikę czy jakieś konsekwencje zawodowe). Jednak mimo to uważam bardzo dużo wybrzmiało nawet między wersami i odpowiednie ziarno już padło na glebę - mam tylko nadzieję, że na żyzną.
"Kościół kobiet" to ważna i potrzebna książka, która ukazuje to jak dużo do zrobienia jest w KK i mam nadzieję, że będzie coraz więcej teolożek feministek, a kobiety w Kościele coraz śmielej będą walczyć o większe możliwości, które po prostu im się należą. W każdym razie przed Kościołem Katolickim jeszcze długa droga i mam nadzieję, że w końcu ta instytucja bardziej otworzy się na ludzi.