Bardzo lubię czytać reportaże i chętnie po nie sięgam - tym bardziej, jeżeli dotyczą innych kultur. Kiedy zobaczyłam, że w tym miesiącu swoją premierę ma publikacja Tomasza Owsianego pt. "Kraj naprawdę i na niby. Reportaże z Gujany Francuskiej" od razu uznałam, że tematyka jest intrygująca i wiedziałam, że sięgnę po nią jeżeli tylko będę miała okazję.
Autor opowiada o życiu tubylców Gujany Francuskiej, która jest dawną krainą niewolnictwa i kolonii karnych. Natomiast dzisiaj jest skrawkiem Francji, a zarazem Unii Europejskiej w Ameryce Południowej. Z powyższej publikacji wyłania się mozaika sztucznie zestawionych ze sobą kultur, które współistnieją pod francuskim płaszczem. "Kraj naprawdę i na niby. Reportaże z Gujany Francuskiej" to opowieść o tym jak zależność od Francji wpływa na codzienność Gujańczyków oraz o tym czy jest przywilejem czy może raczej dopustem.
Owsiany wyruszył na spotkanie mieszkańców wybrzeża i dalekiego interioru, by pokazać Gujanę widzianą oczyma ich mieszkańców, co ma składać się w brawurową opowieść o pięknym i trudnym świecie, którego nie znamy.
~*~
Do czytania tej książki podeszłam z ciekawością małego dziecka, którą podsycała świadomość tego, że jakiś europejski kraj ma swoje tereny w Ameryce Południowej. Faktycznie to jak wygląda życie Gujańczyków jest fascynujące i chociażby przez to warto przynajmniej rozważyć sięgnięcie po "Kraj naprawdę i na niby...". Niewątpliwym atutem tej książki są zawarte w niej zdjęcia, które są świetnym uzupełnieniem obrazu życia Gujańczyków, który wyłania nam się z narracji prowadzonej przez autora. Jednak moim zdaniem zdecydowanie jest ich zbyt mało.
Muszę przyznać, że były momenty, w których nie mogłam oderwać się od tej książki, jednak niestety sposób podania informacji przez autora zwykle mnie po prostu nudził i podróż przez tą książkę często była zwyczajnie męcząca. Jednak to jak odbieramy styl danego autora to oczywiście dość indywidualna sprawa, więc możliwe, że u Was będzie zupełnie inaczej i nie będziecie mogli oderwać się od książki w ogóle. Przyznam się Wam szczerze, że odniosłam wrażenie, że zarówno autor, jak i wydawnictwo zapomnieli o tym, żeby stworzyć publikację, która będzie konkurencyjna, chociażby dla filmików podróżniczych robionych przez ludzi, którzy również lubią wyjeżdżać do mało oczywistych miejsc, które zupełnie nie są turystyczne.
"Kraj naprawdę i na niby..." wywołał u mnie dość mieszane odczucia. Z jednej strony ciekawy temat trzymał mnie przy tej publikacji, ale z drugiej sposób podania informacji sprawiał, że czytałam ją dość długo. Jednak mimo tego, że nie polubiłam się z powyższą książką to myślę, że wielu osobom ma szansę się spodobać.
Szkoda, że publikacja pana Owsianego minęła się z moimi oczekiwaniami, bo liczyłam na to, że mimo objętości pochłonę ją w 2 - 3 dni, a trwało to trochę dłużej. Jednak na tyle, na ile to możliwe będę śledzić poczynania autora książki, bo mam wrażenie, że nie powiedział ostatniego słowa, a ja jestem ciekawa tego w jakim kierunku będzie się rozwijał.
Tymczasem dajcie znać czy macie w planach przeczytanie "Kraju naprawdę i na niby...". A jeżeli już go czytaliście to napiszcie jakie macie wrażenia, bo być może tylko mnie ta publikacja nieco znudziła.