"Każdy z nas ma swoją cenę. [...] Zasady nie opłacą raty kredytu hipotecznego, nie umorzą długu. W codziennym życiu są zupełnie bezużyteczną walutą. Człowiek z zasadami to ktoś, kto ma wszystko, albo taki, który nie ma absolutnie nic...do stracenia"
To jest/był (rok 2018) naprawdę ciekawy i interesujący debiut. Ta opowieść przypomniała mi trochę "Rzekę tajemnic" Dennisa Lehane'a. Grupa dzieciaków, senne niewielkie miasteczko i tajemnica, która zmieni ich całe życie. Wszystkich razem i każdego z osobna.
Dwutorowa akcja, chłopcy w wieku lat dwunastu, na przemian z akcją dziejącą się po latach trzydziestu od brzemiennego w skutkach wydarzenia. Chociaż w zasadzie po zastanowieniu stwierdzić muszę, że tych wydarzeń brzemiennych w skutkach, było więcej. Można by rzec, że jedno wspólne, a reszta rozdzielona na poszczególne osoby z paczki. Na przykład na Eddiego na pewno wielki wpływ miała choroba ojca i profesja matki.
Świetnie prowadzone dialogi, bez zadęcia i nieprawdopodobnych wymyśleń. Dwunastolatkowie rozmawiają jak dwunastolatkowie, a dorośli faceci jak dorośli. Dobrze nakreślone postacie, w moim odczuciu bardzo prawdziwe. A zakończenie, zupełnie mnie usatysfakcjonowało. Kiedy się dowiedziałam, kim był "ogrodnik" czyli główny czarny charakter, to niemal klasnęłam w ręce. Ponieważ po tej akurat osobie się nie spodziewałam...typowałam tylu innych "ogrodników"...
Może nie jest to wielkie arcydzieło i na kolana nie rzuca, ale książka dała mi fajnie spędzony czas, ciekawą zagadkę i sporą dawkę "psychologii", czego można więcej wymagać od debiutu?
P.S Bardzo spodobał mi się też taki cytat:
"Nikt nigdy nie znalazł odpowiedzi na dnie butelki. Ale przecież nie o to chodzi. Do dna butelki dociera się po to, żeby zapomnieć, jakie było pytanie."
W ten sposób o nadmiernym piciu jeszcze nie myślałam 😉