Niektóre elementy fabuły są niemiłosiernie głupie (uciekinierzy z dawnej Ziemi żyją w państwie wasalno-feudalnym i składają ofiary z krwi dzieci demonom, ale równocześnie powszechna jest wiedza np. o funkcjonowaniu genów recesywnych i czytuje się zachowane książki o Harrym Potterze oraz Tolkiena), ale na szczęście nie jest to też typowa książka YA dla nastolatek, napisana politycznie poprawnym i drewnianym stylem. Bohaterka nie zajmuje się nieszczęśliwa miłością i wzdychaniem po kątach tylko działaniem. Autorka trochę może przesadziła z ilością tajemnic skrywających szczegóły przeszłości bohaterki i jej kraju, ale dzięki temu na koniec książki pozostaje sporo spraw niewyjaśnionych, które można będzie odsłaniać w kolejnych tomach (czy to wada czy zaleta zdecydujcie sami). Niewątpliwym plusem jest też to, że język postaci nie jest sztucznie uładzony i gdy trzeba użyć przekleństw albo słów typu "cycki" czy "kutas" autorka nie waha się tego zrobić, a tłumacz jakimś cudem zdołał pozostawić je w polskiej wersji. W porównaniu np. do wychwalanych i wygrywających plebiscyty książek pani Aveyard, które sa zupełnie niestrawne, tę książkę czyta się całkiem przyjemnie, a przynajmniej zdołałem ją skończyć i nawet zastanawiałem się czy chcę przeczytać następny tom.