Zaczęło się z przytupem, miło i... później wjechały seksy, kolejne seksy, mordowanie i seksy, tortury, mordowanie, seksy pseudozoofilskie, seksy zwykłe i koniec. Było miło, a po dwóch rozdziałach zrobiło się niesmacznie, dalej obrzydliwie.
Gdyby autor doszlifował miałkie rozmowy, wyrzucił wymuszone sceny spółkowań, więcej poświęcił na sklejenie sensownej fabuły - byłoby super, gdyż jedyne plusy, jakie ratują to dzieło przed oceną numer zero, to potwory, kreacja 'Onego' i podejście do magów/magii.
Ale nie, nie wezmę się za drugi tom.