M jak morze

M. nie jest już mały, dlatego stoi teraz sam na pustej plaży. Kiedyś dawno przychodził tu z dziadkiem. Jednak od tamtego czasu wiele się zmieniło. Wszystkie jego mniejsze i większe budowle z piachu już nie istnieją. Nie ma dziadka, zabaw w morzu i pomarańczowego dinozaura, którego tu zostawił. Wszystko to zabrał mu czas. Razem z jego dzieciństwem, przeminęła beztroska radość, robiąc miejsce dla samotności, w której obecnie tkwi. Dobrze, że zostały mu wspomnienia. Małe momenty, do których powraca, wpatrując się w morze. Zatopiony w przeszłości, szuka po drugiej stronie nadziei na lepszą przyszłość, w której znowu będzie mógł się uśmiechać bez powodu. “Morze robi co chce”. Gdyby był morzem, mógłby się uśmiechać i nie myśleć, że to głupie. Jak kiedyś.

To tylko zarys mojej interpretacji najnowszej książki Joanny Concejo. Szczypta słów i przepiękne ilustracje, z którymi stykamy się w “M jak morze” jedynie wprowadzają nas w historie M. To od nas zależy, jak głęboko sięgniemy po resztę elementów i w jaki sposób poskładamy je w całość. Osobiście przebrnęłam przez nią kilka razy. Dokładnie przyglądając się ilustracjom, analizowałam wszystkie szczegóły. Raz, drugi, trzeci.. Im mocniej ją chłonęłam, tym bardziej stawała mi się bliższa. Jednak dopiero kiedy zajrzałam w głąb siebie, zdobyłam brakujące elementy, które pozwoliły mi dopisać resztę tej, niezwykle poruszającej opowieści. Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Was do tego samego. Ruszcie w tą piękną wyprawę i o...

"M jak morze" - ta książka jest do oglądania, a nie czytania, bowiem tekstu jest bardzo mało. To książka graficzna, z pięknymi, morskimi ilustracjami - można pooglądać szum morza, plażę, zachód słońca.

Historię bohatera M. poznajemy właśnie poprzez ilustracje.

"Czy tam, z drugiej strony, też ktoś stoi?
Tam, dokąd uciekają fale?"

Autorka napisała, a raczej narysowała książkę! Te morskie ilustracje przypomną Wam zakończone wakacje! Polecam! Warto mieć ją w swojej biblioteczce!