Macho - podobno wszyscy go pożądają. Kobiety za nim szaleją, mężczyźni chcą nim być. Tylko czy on jeszcze istnieje? A jeśli tak, to jak wygląda i czy ma się tak dobrze, jak przypuszczamy?
Dla jednych to latynoski przystojniak z wąsem i złotym łańcuchem na szyi. Dla drugich - spuchnięty od sterydów paker z wygoloną głową, w obcisłej koszulce z napisem "Boss". Ale mianownik zawsze jest ten sam: macho to facet silny, bezkompromisowy, wręcz brutalny, traktujący kobietę jak zabawkę, która musi spełnić jego zachcianki i usunąć się w cień. Bo macho jej nie kocha, on ją tylko używa.
A jednak na tym nieskalanym słabością wizerunku macho pojawiają się rysy. Czy rzeczywiście mężczyzna, który odgrywa rolę twardziela, jest tym, kim pragnie być? Czy macho nie jest jeszcze jedną oznaką słabości? Może za zasłoną siły i bezkompromisowości kryje się zakompleksiony chłopiec, który po prostu ma problemy z własną tożsamością i nie umie odnaleźć się w życiu?
Odpowiedzi na te pytania szukają dwaj znawcy tematu: seksuolog, psychoterapeuta Andrzej Gryżewski i "spowiednik mafii", czyli autor serii "Masa o polskiej mafii", Artur Górski. W książce "Macho. Instrukcja obsługi" dzielą się z czytelnikami swoimi doświadczeniami w kontaktach z twardzielami i udowadniają, że miękkie podbrzusze macho jest znacznie większe niż jego przypakowane bicepsy.