Książka Mariusza Borowiaka rozwiewa pewne legendy i mówi w dużej mierze - choć nie wyłącznie - o wielu niezbyt budujących, niechętnie poruszanych faktach z dziejów Marynarki Wojennej w latach 1939-1945 i obrony Wybrzeża. Sensacyjność tej publikacji polega na próbie "odbrązowienia" pewnych zapisów dotyczących polskiej floty, które powtarzane przez lata nabrały znamion prawdy historycznej. Najnowsza książka Borowiaka odbiła się szerokim echem. Powodem tego była zawartość tej pracy stanowiącej owoc żmudnego studiowania archiwalnych dokumentów PMW z okresu II wojny światowej, głównie w zbiorach Instytutu Polskiego i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie. Dzięki temu praca ma silne oparcie na wiarygodnych dokumentach. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron można odnieść wrażenie, że to powieść sensacyjna osadzona w wojennych realiach. A jednak nie. Jest to książka o ludziach - o ludziach silnych i słabych, odważnych i przestraszonych, o ludziach prawych i zwyczajnie złych. Niełatwo zaakceptować fakt, iż przez lata kogoś otaczała gloria chwały, zaś o innych historia milczała. Ponad pół wieku, jakie upłynęło od II wojny światowej, sprzyja bardziej trzeźwemu spojrzeniu na dokonania polskich sił zbrojnych. Nie ma to nic wspólnego z chęcią podważania - niepodważalnych przecież - polskich zasług. Chodzi jedynie o sprowadzenie niektórych historycznych postaci do bardziej ludzkich ram - z pożytkiem dla prawdy historycznej.