Melody odzyskuje przytomność i nie pamięta kim jest, kim są ludzie, którzy próbują jej wmówić, że stanowią jej rodzinę. Bardziej wyczuwa niż ma pokrycie w faktach (przynajmniej początkowo), że komuś bardzo zależy na tym by nie dotarła do prawdy o tym co się stało. Pytanie komu tak naprawdę byłoby to na rękę?
***
Akcja rozkręca się bardzo szybko i już od samego początku zaczyna się sporo dziać. Pytania i wątpliwości pojawiają się już od pierwszych stron. Kto stał za wypadkiem Melody? Dlaczego Max zachowuje się jak palant? Co takiego ukrywa kobieta podająca się za matkę? A może są w zmowie?
Nadmiar różnych pytań, przed którymi stawia mnie autor i zbyt długie oczekiwanie na uzyskanie odpowiedzi zawsze budzi we mnie frustrację. I trochę obawiałam się właśnie czegoś takiego, bo jednak tych przypuszczeń z mojej strony było całkiem sporo. Na szczęście obawy okazały się zupełnie bezpodstawne. Autorka bardzo sprawnie i dość szybko podrzucała kolejne wyjaśnienia, jednocześnie prowadząc akcję w określoną stronę. Jedne pytania zostają sukcesywnie zastępowane innymi, a mnie pchała do przodu żądza uzyskania wyjaśnień.
***
"Kontrola. Chyba tego mi brakowało. Nie byłam panią swojego życia. Zależna od innych, zdana na ich łaskę i niełaskę... To było takie... Poczułam nagły przypływ niepohamowanej złości."
...