"Kiedy prom podpłynął, zauważyła postacie, umiejętnie wyrzeźbione w mosiężnej powierzchni muru: dziesiątki mężczyzn i kobiet w starożytnych strojach, których nie potrafiła zidentyfikować, z płaskimi nakryciami głowy na kędzierzawych włosach. Niektóre stały i coś wskazywały, trzymając zwinięte zwoje i wagi. Inne, o pogodnych, na wpół przysłoniętych twarzach, po prostu siedziały z otwartymi dłońmi."
Wydaje mi się, że każdy potrzebuje tego typu historii w swoim życiu i to niezależnie od wieku. Egzotyczne klimaty, magia, dżiny i intrygi, pozwalają uciec od codzienności i zanurzyć się w ten niezwykły świat, klimatem przypominający "Alladyna" czy "Baśnie tysiąca i jednej nocy". Mimo, że to książka skierowana raczej do młodszego czytelnika, autorka nie stosuje tutaj żadnej taryfy ulgowej, lektura wymaga skupienia, ponieważ ilość informacji do przyswojenia jest naprawdę spora, ale pomocą służy słownik na końcu książki. "Miasto mosiądzu" to debiut i widać pewne niedociągnięcia oraz braki, zdarzają się też momenty zbyt rozwlekłe i przegadane, jednak jako całość się broni, wciąga i zapewnia świetną rozrywkę, z całą pewnością sięgnę po kolejną część. Poza tym nawet, gdyby ta historia okazała się kompletnym niewypałem, to przynajmniej pięknie prezentuje się na półce, ponieważ wydana jest po prostu obłędnie. Nie wiem jak to robi @weneedyabooks, ale po raz kolejny nie zawodzi. Aby tak dalej🤓