Opinia na temat książki Milcząca dziewczyna

Byłam ciekawa co też za tematykę wymyśli Tess tym razem i czy uda jej się nie znudzić i zaskoczyć czytelnika. Oczywiście znowu się udało. Autorka oczarowuje magią orientalnych Chin, wschodnimi sztukami walki, chińskimi legendami, Małpim Królem mścicielem i inną scenerią, bo bostońskim Chinatown, a wszystko to w klimacie intrygującego „Archiwum X”. Jak zwykle świetnie i jest znowu inaczej. Niezmienne natomiast żywe tempo, intryga zagmatwana jak trzeba, ślepe zaułki, mnóstwo pojawiających się wątków i postaci, akcja trzyma w napięciu. No, może bałam się mniej niż w poprzednim tomie, ale odrobiną grozy też powiało. Tylko po co ta Jane się tak męczyła z rozwiązaniem zagadki? Wystarczyło przeczytać I część Millenium Larssona lub zadzwonić do Blomkvista lub Salander, oni podobną sprawę rozwikłali kilka lat wcześniej. Za podobny motyw w zakończeniu odejmę jeden punkcik.

Dla mnie za mało było wycieczek w sferę prywatnego życia Jane i jej rodziny, cały czas odczuwam niedosyt obcowania z Gabrielem. Ale najbardziej brakowało Maury i jej pracowni. Zrekompensowało mi to trochę zawarcie bliższej znajomości z sympatycznym, jak się okazało, detektywem Frostem. Ale co Maura, to Maura. Wiem, że teraz ma kłopoty, więc niech liże rany i szczęśliwie, z fajnym facetem u boku pojawi się w kolejnym tomie.