„Na tronie w Blabonie” jest to kontynuacja "Porwania w Tiuturlistanie", a przede wszystkim wciągająca, pisana pięknym językiem powieść dla dzieci o dobru i postępowaniu zgodnie ze swoimi przekonaniami, mimo słabości swoich i otoczenia. Ale jest to również wspaniała przypowieść dla dorosłych, w której zobaczyć można odbicie realiów PRL-u oraz długą i niełatwą drogę do odzyskania wolności. Dla dorosłego czytelnika szczególnie interesujące mogą się wydać kolejne spotkania Kronikarza i Dyrektora (przedstawicieli przeciwnych, zwalczających się obozów), w trakcie których dochodzi do słownych utarczek. Dyrektor kusi Kronikarza sławą, zaszczytnym miejscem w historii, a przez to i nieśmiertelnością. Kronikarz natomiast próbuje uwrażliwić Dyrektora na los ludu, potęgę współczucia i prawdy. Ale z daremnym skutkiem, każdy z nich twardo trzyma się swoich poglądów. Kronikarz nie chce zgodzić się choćby na najmniejszy kompromis: „Nie będę bronił kłamstw, choćby brzmiały najszlachetniej, ani przemilczał ceny, jaką płacić już przyszło. Nigdy dla mnie wolnością nie stanie się przemoc, owa wolność strażnika więzienia”(str. 228), a Dyrektor niezmiennie odpowiada mu: „Cóż za drażliwość sumienia! A wystarczy tylko więcej myśleć o sobie!”(str. 91).