Nie ma przed czym uciekać

@rebeccamakkai wkroczyła w mój literacki świat pozycją #mamdopanakilkapytań i już wtedy wiedziałam, że jej powieści będą się rozsiadać na moich półkach.
Tym razem zdecydowałam się na #niemaprzedczymuciekać i dla tych co nie lubią czytać opinii to powiem tylko #wartojakpieron a Ci, którzy lubią je czytać mam zaproszenie do dalszej lektury.

Lucy pracuje w bibliotece i to właśnie tam nawiązuje znajomość z Ianem, dziesięcioletnim chłopcem. Dziecko, które intryguje od pierwszego momentu, spragniony wiedzy i czytelniczych wrażeń. On wręcz nie potrafi żyć bez książek. Ponoć Lucy uprowadziła Iana, ale może było odwrotnie?

Gdzie zaniesie nas ta historia? Jakie tajemnice z życia bohaterów odkryje?

Historia napisana cudownym słowem, pełna sarkazmu, ironii i trafnych skojarzeń. Nie raz wywołuje na twarzy uśmiech by za moment rzucić nas w objęcia refleksji, czasami smutku. Ta powieść drogi ma w tej podróży niewątpliwy urok, to nie tylko upływające kilometry, to również podróż przez życie. Lucy odkrywa rzeczy, które do tej pory czaiły się gdzieś pod powierzchnią i nie chciały do końca wybrzmieć. Zaczyna rozumieć więcej i więcej, jednak czy to jej się spodoba?

Kocham taki styl pisania, tą lekkość i swobodę, która w zwykły sposób dotyka niezwykłych rzeczy. Nie mogę tego odczuwać inaczej jak magii, która budzi się pod wpływem liter i zaczyna otulać czytelnika niezliczoną ilością wrażeń. Jeśli do tego dorzucimy książki i miłość jaką darzy je ten mni...