Książka jest relacją z rozmowy narratora, malarza portrecisty z niedoszłą samobójczynią, nazwaną przez niego Celią o jej życiu.
Jest to życie w epoce wiktoriańskiej. Nie trudno zauważyć liczne podobieństwa do 'Autobiografii': dom rodzinny, śmierć ojca, podróż do Francji itd itp. Ale zabarwienie jest inne. Według mnie, pani Agatha nie portretowała siebie, ale stworzyła postać fikcyjną. W 'Autobiografii' miałam wrażenie, że mała Agatha jest dziewczynką szczęśliwą. Ta miała problemy z relacjami z rodzicami o tak dalej. Całkiem możliwe, że opartą na własnych przeżyciach, gdyż jak fani Christie wiedzą, po odejściu męża miała ona tydzień wyrwany z życiorysu.
Za typowość powieści i pewną przewidywalność nie można by dąć więcej niż 4 gwiazdki. Ja dałam 6, bo Agacie Christie udało się wyjść poza typowość. Już w połowie powieści miałam wrażenie, że autorka dotknęła prawdziwych problemów:
-nieczułego męża
-problemu z reakcją matka-córka
-problemu z nierozumieniem swojego dziecka
-kwestii podniesienia się z postawy samobójczej wobec życia.
Suma sumarum, książka naprawdę wzrusza, choć nie ma tego mistrzostwa co jej kryminały.