„Pamięć mnie zawodzi”, ileż razy w codziennym zabieganiu wypowiadamy ów zwrot, ale czy mamy świadomość jego znaczenia? Takiemu twierdzeniu przeciwstawia się David Mitchell w książce „Atlas Chmur”, gdzie w opinii jednego z bohaterów, taki stan rzeczy nie jest właściwy, bowiem to my sterujemy pamięcią, a nie ona nami. Czy faktycznie tak jest? Sprawozdanie Bernelfa z męczarni, które przechodzi bohater „Niewdzięcznej pamięci” ukazuje nam to zagadnienie w zupełnie innym świetle. 71 letni Maarten Klein, bo o nim mowa, nie może zapanować nad postępującym procesem utraty kontaktu z rzeczywistością. Początkowo pewne zdarzenia budzą jedynie zdziwienie, w jakim celu znalazł się na stołku? O jaką książkę pyta ten facet w księgarni? „Coś się popsuło. Codziennie coś znika, codziennie coś. Wszędzie cieknie”. Kiedy ów wyciek zamienia się w strumień, sytuacja staje się na tyle poważna, że Maarten stwarza zagrożenie nie tylko dla siebie, ale i otoczenia. Ogarniająca go rozpacz z tego powodu (w przebłyskach świadomości) staje się również udziałem jego ukochanej żony. Treść książki jest na tyle sugestywna, że ciągle staram się jak najdalej odsunąć myśl o tym, że kiedyś i mnie może dotknąć problem starczej demencji i tym samym mogę stać się ciężarem dla bliskich.