Przypisy w takiej pozycji jak Noblista to, jeśli nie obowiązek, to przynajmniej rzecz chwalebna. Inną sprawą jest, że za umieszczanie ich na końcu książki zamiast pod tekstem, powinna być jakaś kara - może praca przy przekopie Mierzei Wiślanej, albo czytanie fanfików o Harrym Potterze, nie wiem, w każdym razie coś bolesnego. Sankcja powinna być uzależniona od ilości odwołań, i tu byłoby mi szkoda pana Górlikowskiego, bo książkę podzielił na 5 części, do każdej tworząc średnio 120 przypisów.
Książka Marka Górlikowskiego nie jest typową biografią, nie jest też reportażem - stoi w rozkroku pomiędzy tymi gatunkami i to nie do końca przypadło mi do gustu. Sam autor próbuje trzymać zdecydowanie za dużo srok za ogon, poruszyć za dużo tematów chyba niepotrzebnie pompując książkę mało istotnymi dla historii fizyka faktami.
Pomijając jednak moje marudzenie, uważam Noblistę z Nowolipek za dobrą książkę, z której można się czegoś dowiedzieć o zimnowojennym światku naukowców, projekcie Manhattan, Konferencji Pugwash czy też o samym Rotblacie, szkoda tylko, że autor postanowił iść w ilość wątków a nie ich jakość, tak więc popularyzatorsko jest nieźle, ale samego Józefa Rotblata nie poznałem.