Atmosfera w jakiej toczy się fabuła jest dość ciężka, przygnębiająca. Jest odzwierciedleniem charakteru i tego co doskwiera głównej bohaterce, malarce Rachel, która zmaga się z chorobą dwubiegunową. To jej nastrojowym wzlotom i upadkom podporządkowana jest cała rodzina.
Kolejne rozdziały to przeskoki w czasie, bynajmniej nie chronologicznie. Jest czas przeszły, dający wgląd w poznanie się Rachel i Anton'ego, zaraz potem daleka przyszłość i zarazem teraźniejszość, gdy ich dzieci żyją już we własnym dorosłym świecie i dalej znów zagłębianie się w przeszłość, by czytelnik mógł poznać ważniejsze wątki z życia malarki i ich bliskich. Praktycznie każdy członek rodziny dostaje tu swoje pięć minut i może zabrać głos prowadząc nas jako narrator przez tą historię. Dzięki temu poznajemy bliżej każdą z postaci i stopień zażyłości łączący członków rodziny oraz to jaki wpływ na nich miała osobowość depresyjno-maniakalna matki.
Autor przedstawia obraz rodziny podporządkowanej jednemu: nastrojom Rachel, jej pasji, żywiołowości na przemian z depresyjnymi stanami wikłającymi ją w różne konflikty. A na końcu dowiadujemy się kim tak naprawdę była Rachel, o jej przeszłości i skąd wzięła się w miejscu, w którym znalazł ją Antony.
To trudna w odbiorze i wymagająca pozycja, dlatego też mało popularna i nie sądzę żeby to się miało zmienić, pomimo iż ktoś nam ją poleci. Takie książki znajduje się samemu i podczas czytania zakopuje gdzieś w kąt, by mieć spokojna chwilę na czytanie i jednoczesne przemyślenia. Tej książki nie można oceniać po jednym, dwóch rozdziałach, bo zasługuje na pełne zaangażowanie ze strony czytelnika by ukazać przed nim cały obraz życia rodziny ze złożonymi problemami i tajemnicami.