No tak już bywa czasem, że kochamy tych, którzy nas najbardziej ranią, tylko czy dałoby się zapanować nad uczuciami, nie angażując się zbytnio, jeśli wiedzielibyśmy, że ktoś nas skrzywdzi ?? A może i tak by to nic nie zmieniło, przekonując nas tylko, że ta miłość jest jeszcze silniejsza przez to wyrządzane nam cierpienie ??
Nie wiem czy wiecie co mam na myśli i czy nie zamotałam troszkę, ale taka książka ;) Szczególnie dzieje się pod koniec... co chyba jest dobre, bo wiadomo, nie wieje nudą i nie ma monotonii...
Wydawało mi się, kiedy brałam książkę do rąk, że musi być ciekawa przez dość intrygujący tytuł... który można zrozumieć jako przekroczenie granicy, coś co stało się, a nie powinno... Ogólnie czytając myślałam sobie, że zbyt przewidywalne to wszystko... ale potem splot pewnych wydarzeń, sprawił, że zrobiło się bardziej interesująco...
Nie powiem czy nastąpił happy end, bo nie wiadomo :) Trzeba by sięgnąć po drugą część ... Widocznie Abbi Glines lubi dawkować emocje po odrobinie... ale wszystkie chwyty dozwolone, by zachęcić ( albo nie) do czytania o dalszych losach bohaterów...
Mnie zachęciła... ( Wcale nie jestem ciekawska ;)