Przede wszystkim opis okładkowy sugeruje, że w książce znajdziemy jakąś analizę - nie znajdziemy. Sugeruje, że będzie tam diagnoza - moim zdaniem jej brak. Dostajemy do ręki tylko i wyłącznie zbiór siedmiu reportaży, dla których tytułowe obrażenia (obrażenie?) są mocno naciąganym pretekstem. Owszem, trzy reportaże - o obrazie religijnej, Miasteczku z ośrodkiem dla uchodźców i hejcie - można jakoś podciągnąć pod polską specyfikę. Pozostałe jednak mają zupełnie inny, prywatny wymiar, i w moim odczuciu zostały doklejone na siłę.
Największe wrażenie zrobił na mnie tekst "Zdarzenie [albo rzecz o banalności zła], który pokazuje, że działania w celu ochrony osób doświadczających przemocy są fikcyjne, że można wykorzystać wszystkie urzędowe sposoby interwencji a i tak być skazanym na przegraną, i to totalną, na śmierć. Tę część warto przeczytać.