To dobra historia, choć nie porywająca. To ciekawa opowieść, choć nie miałam problemów, aby odłożyć książkę na jakiś czas na półkę. To sprawnie napisana książka, choć niekiedy miałam wrażenie przeciągania tematu. To brutalna historia, choć nie lubująca się w opisie krwawych scen. To opowieść, która w ładnych słowach opisuje okrutne rzeczy.
Polubiłam autorkę podczas lektury poprzedniej serii. Oprócz samych historii cenię ją za spokój opowieści. Za umiejętność wpisania tej opisywanej brutalności w codzienny cykl życia człowieka, w spokój bohaterów, za wyważenie emocji. Tutaj jest bardzo podobnie. Niekiedy miałam ochotę potrząsnąć bohaterami, aby wykonali jakiś krok, krzyknąć, że nikt za nich tego nie zrobi. Być może z tego powodu cały czas miałam wrażenie, że oni w pewnym sensie czekają na to, co przyniesie im przyszłość. Bardzo różnią się od bohaterów mających 10 pomysłów na minutę i miotających się wszędzie w poszukiwaniu prawdy.
Odziedziczone zło rozpoczyna się szalenie ciekawie. Później mamy długi przeskok w czasie i zaczyna się historia, która z początkową pozornie nie ma nic wspólnego. Autorka w znakomitym klimacie zbrodni snuje swoją opowieść, wprowadza bohaterów, którzy pozornie nie mają nic wspólnego ze sobą, a kiedy czytelnikowi wydaje się, że udało mu się uchwycić wspólną dla wszystkich nutkę, okazuje się ona jedną z dróg wiodących na manowce.
W przypadku tej autorki dawno temu zrezygnowałam ze zgadywania kto stoi za opowiadaną historią, kto jest winny, a kto zaangażowany. Nadal tak jest.
Koniec książki funduje nam niezły zimny prysznic.
Podsumowując, świetnie zarysowani bohaterowie, akcja książki raczej spokojna, zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach co doskonale widać pod koniec książki, para tytułowych dla serii bohaterów też zaciekawia szczególnie w kontekście kolejnego tomu.
Jak dla mnie lektura dobra, warta polecenia. Tak więc polecam.